Stromatolit – niech się dzieje genetyka. (6)
Po ostatnim wykładzie w głowie powstała mi dziura. To była
pustka do zapełnienia myślami lecz nie moimi tylko stromatolitu.
Może nie zupełnie myślami ale spróbuję to pokazać,
zobrazować, jak on to robił, jak myślał był. I mam nadzieję, że mi się uda.
Ocenicie sami, prostak ze mnie, będę próbował w prostocie swojej. Do tego będę
musiał wciągnąć Czytelników do wnętrza skamieniałości, będzie ciasno ale spokojnie,
nie będzie bolało.
fot. 1. Fragment skamieniałego stromatolitu w oświetleniu kontrastowym dla ukazania od dołu do góry; bok organizmu, wykwit mat, przerwa wzrostu mat i narastanie następnych.
fot. 2. To samo zdjęcie w oświetleniu rozproszonym;1 - bok bryły skamieniałości.
2 - maty wykwitu.
3 - narastanie następnych mat.
4 - widoczna przerwa, upływ czasu na regenerację wnętrza stromatolitu.
fot. 3. I widok fragmentu z boku.
Musiałem wybrać się po następne zakupy m.in. po te myśli
stromatolitu do zaprezentowania Czytelnikom. W proponowanym materiale skalnym,
w pojemniku pośród setek odłamków stromatolitów wybrałem jeden i to z samego
wierzchu. Płaski odłamek wielkości dłoni dotyczył zwapnionych warstw mat z jednej
strony i wapiennego (węglanowego) spodu stromatolitu. Fragment był jakby
częścią spłaszczonego stromatolitu. Dla mnie taki fragment to jest uczta duchowo-naukowa.
Interesował mnie obraz tego, co dzieje się w organizmie tej gąbki tuż pod
powierzchnią mat. W różnych fazach skamienienia jawi mi się wiele zapisanych
szczegółów.
Miałem do czynienia z fragmentem stromatolitu najpierw
potraktowanego węglanem wapnia, po czym jeszcze za życia dopadła go płynna
krzemionka.
To znaczy, że żył jeszcze chociaż zalegał już w osadzie
dennym.
To były ciężkie czasy dla żywego tak w wodzie jak i na
lądzie. Zwiększona działalność wulkaniczna to zwiększona ilość dwutlenku węgla
w powietrzu i zwiększony opad węglanów wapnia i pyłów wulkanicznych w wodzie, i
to z wielu wulkanów w okolicy. Zatem był to szybki przyrost warstwy dennej w
morzu i wzmożone ruchy górotworu, tego dna. W Jurze nie dość, że było gorąco,
to jeszcze się działo z godziny na godzinę, działy się kolejne katastrofy.
Stąd brał się szybki i duży wzrost organizmów, gigantów i
wymieranie wielu gatunków szczególnie morskich np. belemitów i amonitów –
skamieniałości przewodnich.
fot. 4. Widok ciętej, nie szlifowanej powierzchni fragmentu.
Póki co, kazałem sobie przeciąć fragment po całej
największej szerokości.
W domu pochyliłem się nad wewnętrzną stroną odciętego fragmentu
w poszukiwaniu rurek odkrytych we wcześniej opisanym skrzemieniałym fragmencie
stromatolitu.
Szukałem i znalazłem je w szarej masie skrzemieniałego
wnętrza korpusu.
fot. 5. Znalazłem w skrzemieniełej masie;
1 - przestrzenie z wolnymi komórkami,
2 - wolne komórki gromadzące się do przemodelowania DNA,
3 - formowanie, kształtowanie rurek z wolnych komórek na
obwodzie zgrupowania,
4 - rurki na swoich powierzchniach zewnętrznych pracujące nad
przemodelowaniem DNA komórek wolnych zgromadzonych w środku, w ścianach rurki,
5 - przepływy przemodelowanych komórek już specjalizowanych do
pełnienia określonych funkcji w określonych miejscach organizmu, smugi
materiału budowlanego płynące ze środka rurki.
6 - w zwapniałym fragmencie (skała ilasta!) znalazłem też zarysy
skamieniałej rurki w węglanie wapnia.
fot. 6. Powiększenie fragmentu fotografii powyżej - budowa rurki modelującej DNA wolnych komórek;
1 - wylot rurki, strumień przemodelowanego materiału genetycznego.
a - warstwa zewnętrzna rurki, warstwa modelująca zawartość.
b - (a,b) grubość ścianki rurki, materiał wolnych komórek do przemodelowania DNA.
2 - zarysy rurki skamieniałej w węglanie wapnia.
Znalazłem zatrzymany w czasie proces przemodelowywania DNA
wolnych komórek. Proces zatrzymany w czasie w różnych fazach jego przebiegu.
Nie w łańcuchach DNA i molekułach ale w cząsteczkach czyli w skali makro.
Wynalazłem mechanizmy tego procesu w skali makro dostępnej w
powiększonej fotografii. Pokazałem Wam budowę, materiał i aparaturę, w której
to się odbywa.
To istna taśma produkcyjna do zmian genetycznych wolnych
komórek – komórek macierzystych, jak zauważyłem na początku cyklu.
Na Waszych oczach dzieje się GENETYKA!
Moja wiedza o komórkach macierzystych pochodzi z informacji
prasowych, krótkich i prostych do
przyswojenia przez pospólstwo.
Ale mniemam, że przeszczep komórek macierzystych nie odbudowuje uszkodzonego narządu, raz dwa, trzask prask i
po wszystkim.
Komórki, jak wspominałem, myślą wolno, bardzo wolno.
Najpierw muszą się znaleźć i przyjąć w nowym miejscu, muszą się adoptować do
nowych warunków. Muszą dowiedzieć się skąd dostaną jeść i pić, i powietrze
świeże. To trwa dni całe a identyfikacja nowego środowiska, myślenie, po co się
tam znalazły i budowa narządu, to kolejne tygodnie i miesiące. Muszą przy tym
czytać informacje przeznaczone dla nich w łańcuchu DNA chorego organu. Muszą
przemodelować swoje DNA dla potrzeb nowego nosiciela i na zdrowie.
Ja w prostości swojej, nazywam to myśleniem na poziomie
komórkowym i niech tak zostanie. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że odbywa się
tam WIELKA CHEMIA na poziomie pierwiastków, molekuł i cząsteczek ale na ten
temat nie mam Wam nic do powiedzenia.
Jestem na to za biedny, pozostawiam to uczonym.
fot. 7, 8. Druga część odciętego fragmentu po szlifowaniu. Aparatury DNA brak w obrazie. Widoczne zgromadzenie wolnych komórek w ciemnej plamie;
1 - obieg przemodelowanych komórek na obwodach galarety.
2 - włączenie tych komórek do budowy sektora mat.
Jasna plama w środku to woda - płyn ustrojowy z wolnymi komórkami.
fot. 9. Zbliżenie. Przyrost sektora mat z napływającego materiału budowlanego na styku sektora z galaretą (organizmem).
Z niecierpliwością oczekiwałem na oszlifowanie odciętego
kawałka skamieniałości. Odebrałem go i bardzo się zdziwiłem. Nie zobaczyłem tam
opisywanej aparatury.
Przekrój w odległości ok. 5 mm, o grubość dużej tarczy do
cięcia kamieni od poprzedniego szlifu, przedstawiał zgromadzenia wolnych
komórek i przepływy gotowych, przemodelowanych komórek, przemodelowanego
materiału genetycznego (nowego materiału budowlanego) na obwodzie masy galarety.
Informacja o dużej zawartości wody w organizmie gąbki jest
informacją zwodniczą. Każdy zjadacz galarety czy to owocowej, czy mięsnej wie,
że wody w niej nie ma. Galareta może być bardziej lub mniej zwarta, miękka lub
twarda ale wody w niej ani, ani czyli nie ma. Woda jest tam zamknięta (związana
cząsteczkowo) w roztworze i jest głównym składnikiem tej galarety.
Konsystencję galarety w różnych fazach krzepnięcia i
zastygania przepracowałem na podstawie wyrobów sztucznych krzemieni przez Homo
erectusa. To były zjawiska fizyczne zaczynające się od gorącego i rzadkiego
płynu. Roztworu tłuszczu zalanego mocznikiem, gęstniejącego poddającego się mieszaniu
i tężejącego, i z upływem minut zamieniającego się w sztywną galaretę. W tej
ostatniej fazie galareta pękała pod naciskiem po czym krzepła na kamień. Na
początku tego procesu nasz przodek miał czas na kształtowanie wyrobu. W fazie
miękkiej galarety miał czas na ugniatanie, cięcie i struganie narzędzi lub
innych wyrobów.
Wyjaśniam działanie galarety, bo wodę w organizmie gąbki
należy traktować nie jako wodę ale jako płyn ustrojowy, zawiesinę. W skład tej
zawiesiny wchodzi woda jako nośnik składników odżywczych, wolnych komórek,
komórek budowlanych, i wszystkiego czego organizm potrzebował.
Jest to widoczne w skamieniałościach, na prezentowanych
przekrojach. Skrzemieniałe znaleziska ujawniają w środku krzemionkę zakrzepłą w
zawartości gąbki. Czysta krzemionka zastyga w bezbarwne warstwy agatu lub
kryształy agatu, kwarcu. Krzemionka wypiera także czystą wodę, wypełnia pustki
pozostawiając wspomniane bezbarwne agaty i kryształy.
Tam gdzie mamy do czynienia z zanieczyszczeniami
cząsteczkami organicznymi, krzemionka nabiera barw od jasnoszarej po ciemną aż do
czarnej.
Kolory krzemionce nadają tlenki metali i inne związki. Kolor
krzemionki w jej wyrobie świadczy o zawartości w niej tych związków, jest
wyróżnikiem przy rozpoznawaniu chalcedonów i kryształów.
Tu w przekrojach mamy do czynienia z różnymi odcieniami
szarości aż po czerń. To zanieczyszczenie krzemionki w mieszaninie wody z cząsteczkami
organicznymi czyli związkami węgla. A ściślej rozłożonymi cząsteczkami białek i
łańcuchów węglowych tłuszczów. O tym w TAJEMNEJ HISTORII KAMIENI;
Od lat chodziło mi po głowie połączenie krystalizacji
krzemionki w organizmach z procesem śmierci osobnika, rozkładu martwego
organizmu na poziomie cząsteczkowym, rozkładu białek i łańcuchów węglowych z
opisaną przed rokiem Tajemną Historią. Bo na poszczególnych osobnikach, w
określonej fazie rozkładu organizmu są one jawne i widoczne. A tu obiekt został potraktowany wtórnie krzemionką, ta utrwaliła obraz wnętrza skamieniałości, tego szukałem i znalazłem.
Prezentowany przekrój jest unikalnym obrazem mechanizmu
zmian genetycznych DNA stromatolitu. Choć jest obrazem w różnych stopniach
szarości, jest czytelny dla odbiorców.
Przy okazji kolejnej wizyty w pracowni przyjrzałem się
dużemu okazowi stromatolitu w całości.
Był to stromatolit innego gatunku. Jego rozkwitające maty
rozpołożone były na wierzchu (od góry), na całej powierzchni gąbki. Patrzyłem
jak zauroczony, wyglądało na to, że rozpękł się od góry na całej długości i
ujawnił swoje maty ze środka. Po tym regenerował organizm i przebudowywał, bo
była przerwa w narastaniu mat (odstęp). Tu nie było podziału na sektory, maty
wyrastały na całej długości jednego sektora pokrywając całą powierzchnię gąbki
(korpusu) a od góry, dużymi płatami. Po rozkwitnięciu 12-tu mat i po
wspomnianej przerwie następowało przyrastanie nowych mat. Przyrost nowych mat
widoczny był jako osiowe wygrzbiecenie na szczycie, na całej długości korpusu.
Ten gatunek nie myślał o odbudowie i formowaniu zakończenia korpusu gąbki w
szpic (stożek) lub w półkulę. On rozpękł się na
wierzchu, na całej długości, wywalił na całej powierzchni górnej
pierwsze warstwy mat. To były bardzo duże maty przykrywające całą powierzchnię
korpusu. Po tym uzupełnił pustkę powstałą po matach ze środka, następnie
budował na wierzchu kolejne maty na całej długości i szerokości pokrycia.
W stromatolitach prezentowanych poprzednio maty „rozkwitały”
w miejscu i tu gąbka kształtowała swój koniec, mocowanie „głowy kapusty”.
Ta historia jest widoczna na pozyskanym fragmencie, także kawałku
powierzchni zewnętrznej tego gatunku.Ale, na domiar złego lub dobrego, na dole a od spodu tego całego
osobnika zobaczyłem dwa wystające elementy w kształcie łagodnych stożków i
zrobiło mi się ciekawie, bardzo mi i bardzo ciekawie.
Zakup opisanego całego osobnika przekraczał moje możliwości
emerytowanego bezrobotnego. Nie tylko zakup, bo czekało mnie jeszcze
przecinanie bryły, cięcie na plastry, żeby zobaczyć i pokazać wszystko, co jest
ciekawe i istotne w środku. Te koszty, plus koszty wielokrotnego transportu,
przytłoczyły mnie.
Ale znalazłem wyjście i o tym w następnym odcinku.
P.s. Prezentowany unikalny przekrój był tylko przecięty,
oddałem go do szlifowania i polerowania. Ciekawe, czy go jeszcze zobaczę.
foto autor s. hab. Roman
Wysocki
18.02.2018 Bystrzyca k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.