Stromatolity w TAJEMNEJ HISTORII KAMIENIA. (3)
Ciąg dalszy… też o stromatolitach ale tylko dla tych, którzy
dobrze znają i rozumieją moje wynalazki.
Tak będzie bezpieczniej dla Czytelników, bo będę powoływał się na SIEBIE.
Opracowując poprzednie wykłady zastanawiałem się, jak mają
się prezentowane skamieniałości do mojej TAJEMNEJ HISTORII KAMIENIA;
Twierdziłem, że teoria dotyczy wszystkich organizmów po ich śmierci. Ale jak to udowodnić tu na Ziemi Niczyjej, skoro tutaj wszystko jest w krzemieniu, kwarcu.
Udało mi się opisać i wynaleźć teorię na podstawie znalezisk
dotyczących Homo erectusa czyli z Paleolitu. Rozciągać teorii wstecz po
wsze czasy nie musiałem ale chciałem. Brakowało mi tylko czytelnego dowodu.
Ale jak szukałem, to i znalazłem w skamieniałościach z
Bełchatowa datowanych dla regionu na Okres Jury.
Każdy organizm zawiera wodę a gąbki (90%) i stromatolity aż
nadto, stąd organizm, zbiór komórek utrzymuje swój kształt w galarecie dzięki
zewnętrznej warstwie komórek. Ale zawarte w tej galarecie komórki są jak
najbardziej związkami organicznymi a więc związkami węgla.
Incydentalnie, bo w pojedynczych znaleziskach w konkretnej
fazie skamienienia są widoczne obrazy przemian związków węgla i te poszczególne
fazy opisywałem w znaleziskach i na ilustracjach.
Do zachowania znalezisk potrzebne były warunki szczególne –
izolacja od środowiska.
Taka izolacja choć niezupełnie następowała w rejonie
Bełchatowa, stąd liczne znaleziska organizmów na dnie morza, które zostawały
zasypywane piachem na dnie, ruchami górotworu, samoistnym wytrącaniem się
węglanu wapnia z wody, zwiększonym opadem węglanu wapnia i osadu kredowego na
dno.
Pod dnem morza odbywały się też procesy wulkaniczne o czym
świadczy obecność krzemionki w znaleziskach stromatolitów. Zatem istniały przesłanki
do obecności płynnej krzemionki przenikającej spod dna.
Obecność tych związków w znaleziskach świadczy o ich
obecności i oddziaływaniu na znaleziska i to równocześnie lub na przemian,
zatem izolacja nie była doskonała.
I dobrze, bo to co zginęło na dnie było pierwotnie
traktowane węglanem wapnia i wtórnie płynną krzemionką, krzemieniało.
Skamieniało na amen.
fot. 1. Znany już przekrój obrazujący układ ale i nasycenie mat stromatolita węglanem wapnia (jasna zewnętrzna powierzchnia maty), później działaniem krzemionki przenikanie krzemionki od zewnątrz przez węglan wapnia do spodu (ciemne smugi).
Prezentowane przeze mnie „głowy kapusty” warstwy mat
stromatolita doskonale ilustrują działanie węglanu wapnia od zewnątrz. Z
zewnątrz widoczne są skamieniałe maty w postaci warstw kredy. Wiem, bo
dotykałem ich i myłem; osypywały się i kruszyły.
Ale pod nimi występują ciemne, nawet czarne warstwy
krzemionki. To krzemionka, która przedostała się do środka, znalazła tam nie
zwapnione szczątki organizmu, nasyciła je i skamieniała. Kolor wskazuje na to,
że nie są to puste szczeliny, warstwy. Czysta krzemionka krystalizuje w czyste,
przezroczyste kryształy lub drobnokrystalicznie (bezpostaciowo). W tych
szczelinach krzemionka natrafiła na fragmenty rozkładającego się organizmu.
fot. 2. Prawie cały młody osobnik stromatolita w powłoce krzemiennej.
Ale wśród zakupionych znalezisk zobaczyłem unikalny
eksponat.
Znanego Wam już z poprzedniego wykładu stromatolita. Z
pozoru skrzemieniałego na zewnątrz a zwapnionego w środku.
Widoczna w ubytku otworu szarobeżowa skała to nic innego,
jak skała ilasta. Czyli czarodziejskie uczone słowo na określenie skały
niewiadomego pochodzenia i niewiadomego nazwania, bo nigdy nie było zbadane.
Ale w mojej teorii ma ona swoje miejsce na końcu procesu rozkładu organizmu, cząsteczek
związków węgla a tu zawartych w komórkach stromatolita.
I, jak niejednokrotnie opisywałem i podkreślałem, jest
ostatnią fazą przemian związków węgla w kamieniu, po tym następuje już tylko
destrukcja mechaniczna w piach i pył. O tym pisałem w TAJEMNEJ HISTORII
KAMIENIA.
fot. 3, 4. A od spodu utrącony ubytek, a w nim otwór pokryty bezbarwnymi kryształami - czysta krzemionka. Dookoła otworu skamieniała warstwa wewnętrzna gąbki (korpusu stromatolita) w postaci skały ilastej.
Nie byłbym sobą, gdybym nie dochodził do tego, jak to się
stało.
W przypadku tego osobnika, atak krzemionki i śmierć
organizmu nastąpiły gwałtownie pod
działaniem płynnej krzemionki – kilka godzin wystarczyło do przeniknięcia na
powierzchniach organizmu. Działanie krzemionki ustało tak samo gwałtownie, jak
nastało np. od ruchu górotworu czyli dna.
Jak widać w przełomie, krzemionka zdołała przeniknąć i
nasycić zewnętrzne warstwy stromatolita tylko na kilka milimetrów. Zdołała też zwilżyć
i pozostać na ścianach otworu tworząc po ostygnięciu, w warunkach naturalnych,
warstwę kryształów – bezbarwnych, znaczy krzemionki w czystej postaci.
W środku, pomiędzy znanymi już Wam warstwami gąbki - korpusu
stromatolita pozostała padła galareta organizmu.
Rozpoczął się proces rozkładu organizmu i przemian cząsteczek
związków węgla w zawartości komórek galarety. Postępował szybko w ciągu kilku tygodni
może miesięcy, gąbka przemieniła się w skałę ilastą. W krzemiennej powłoce, w
szczelnym opakowaniu, szczątki znalazły się w warunkach idealnych dla procesów
rozkładu związków węgla. Tu też nastał koniec procesu rozkładu cząsteczek
organicznych, związków węgla w skałę ilastą.
fot. 5, 6. Ten fragment skrzemieniałego korpusu stromatolita nie doczekał końca procesu rozkładu cząsteczek związków węgla. Został nasycony płynną krzemionką na wskroś, a że krzemień jest trwały, to na ZAWSZE. Też ma w otworze ściany pokryte bezbarwnymi kryształami.
Zmyśliłem ten tekst dla ilustracji przebiegu procesów opisanych w TAJEMNEJ
HISTORII KAMIENIA. Bo ta historia dotyczy rozkładu związków węgla we wszystkich
organizmach od początku Życia na Ziemi.
Obrazów nie musiałem zmyślać, to dowody w kamieniu.
Moja cieszyć się.
Huuuuuuuuuuuuuuuura! Napisałem to!
foto autor s.
hab. Roman Wysocki
07.03.2018 Bystrzyca k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.